Jak wiadomo, ołów stosowany był dość powszechnie w produkcji antykorozyjnych materiałów powłokowych (chociażby jako składnik tzw. minii). Dziś już jednak to rzadkość. Ołów jest trucizną znaną powszechnie i z powodzeniem został wyeliminowany lub zastąpiony innymi materiałami.
Sprawa przedstawia się nieco inaczej z chromem sześciowartościowym, który jest uważany za czynnik rakotwórczy. Chrom ten znajdował bądź nadal znajduje zastosowanie w procesach przygotowania powierzchni (pasywacja) jako składnik farb antykorozyjnych oraz w procesach końcowej obróbki chemicznej powierzchni pokrywanych galwanicznie (tzw. post-treatment). Wyeliminowanie chromu sześciowartościowego z procesu pasywacji próbowano dokonać poprzez zastąpienie go chromem trójwartościowym. Problemem w tym przypadku jest niższa jakość pasywacji. Jednakże w ostatnim czasie dokonano pewnego postępu i zastosowano z powodzeniem środki bezchromowe, których efektywność dorównuje środkom zawierającym chrom sześciowartościowy.
Podobnie przedstawia się sytuacja z końcową obróbką chemiczną powierzchni galwanicznych. Stosuję się ja głównie do powierzchni cynkowanych, aby zapobiec powstawaniu tzw. białej rdzy. W przemyśle AGD elementy cynkowane są dość powszechne, zwłaszcza w częściach elektronicznych. W tym przypadku bardzo łatwo można odróżnić powierzchnię po konwersji chromem sześciowartościowym od powierzchni po konwersji chromem trójwartościowym. Ta pierwsza posiada odcień żółtawy, natomiast ta druga - bardziej niebieski. To pozwala bez badań materiałowych, na tzw. "oko" zidentyfikować użyty materiał.Producenci preparatów do przygotowania powierzchni oraz producenci elementów pokrywanych galwanicznie muszą odpowiedzieć sobie na pytanie czy ich wyroby zawierają wspomniane substancje - jeżeli tak - to jak najszybciej powinni zainicjować kroki w celu ich wyeliminowania. W przeciwnym wypadku może się okazać, że za parę miesięcy żaden poważny odbiorca nie będzie zainteresowany współpracą. Tym bardziej, że dyrektywa RoHS dotyczy także przemysłu samochodowego, RTV itd.
Jeżeli producent sprzętu AGD zamierza sprzedawać swoje wyroby nie tylko w Europie, ale na całym świecie, musi się liczyć z tym, że będzie się od niego wymagało spełnienia także innych dyrektyw lub nakazów. I tak np. w USA obowiązują tzw. dokumenty Proposition 65 definiujące, podobnie jak europejska dyrektywa RoHS, substancje szkodliwe i dopuszczalne ich zawartości w produktach. Nie muszę dodawać, że te dokumenty "obowiązują" również kooperantów tego producenta, a więc m.in. dostawcę materiałów powłokowych.
Komentarze (0)