Inaczej wyglądała mała galwanizernia w Neuss, również znajdująca się w terenie gęsto zabudowanym. Był to nieduży zakład galwanizerski, gdzie wszystkie operacje były wykonywanie ręcznie. Hala podzielona na dwie części, część kwaśną (znajdowały się tam kąpiele o odczynie kwaśnym) i część zasadową z kąpielami o odczynie zasadowym. Również tutaj na wyposażeniu był rentgenometryczny przyrząd do pomiaru grubości powłok. Zakład ten był ustawiony głównie pod zlecenia nietypowe, jak np. regeneracja ram do starych luster czy odnawianie platerów. Wykonywał też w niewielkich ilościach obróbkę drobnicy. Często zleceniodawca ma niewielką ilość detali, duże galwanizernie z automatami galwanizerskim nie podejmują się tematu i wówczas pozostają właśnie takie małe zakłady. Ciekawie w tej galwanizerni był rozwiązany problem oczyszczania ścieków. Galwanizernia miała tylko układ do zamkniętego obiegu wody i urządzenie do otrzymywania wody zdemineralizowanej. Obieg zamknięty wody bazował na jonowymiennych kardridżach z żywicą do wyłapywania zanieczyszczeń z wody obiegowej. Wkłady z żywicą, w momencie gdy zdolność wkładu ulegała wyczerpaniu, były wymieniane przez specjalistyczną firmę zajmującą się regeneracją żywic. Właściciel galwanizerni płacił za dostarczenie nowego wkładu, natomiast nie martwił się o wszystkie kwestie związane ze ściekami, ich regeneracją i powstałymi szlamami pogalwanicznymi.
Jeszcze inaczej wyglądała galwanizernia w Gelsenkirchen. (miejscowość znana miłośnikom futbolu z zespołu Schalke04). Spory zakład galwanizerski posiadający cztery linie z automatami galwanizerskimi. Dwie linie bębnowe i jedna zawieszkowa do cynkowania oraz linia do fosforanowania. Jedna z linii bębnowych do cynkowania, o dużej wydajności, posiadała 18 wanien (jednocześnie w ruchu mogło być dziesięć bębnów). Całość mogła obsługiwać jedna osoba. W galwanizerni tej znajdował się również węzeł do obróbki drobnych detali. Wykonywano tutaj głównie regenerację powłok na starych częściach samochodowych oraz motocyklowych. Nakładano tam warstwy miedzi, niklu oraz chromu. Cała firma zatrudniała ok. 10 osób. Jeśli chodzi o gospodarkę wodą to mieli zamknięty obieg wody, neutralizacja ścieków przeprowadzana była we własnym zakresie - firma posiadała własną prasę filtracyjną do wydzielania szlamu pogalwanicznego. Odsączony szlam odbierała zajmującą się tym firma.Zupełnie inną galwanizernią był zakład galwaniczny w Wernigerode. Miejscowość ta jest niedużym miastem z prawami miejskimi od 775 lat, leżącym na skraju gór Harzu. Pięknie odnowione stare kamieniczki (fot. 6) podkreślają zabytkowy charakter miasta. Niedaleko od centrum znajduje się duża, nowoczesna galwanizernia, zbudowana w latach 90. XX w. za 20 mln ówczesnych marek. Wszystko jest tam na wskroś nowoczesne. Dwie linie z automatami galwanizerskimi pracują na potrzeby przemysłu motoryzacyjnego. Wykonują powłoki miedziane, niklowe i chromowe na detalach wykonanych ze stali oraz aluminium. Wszystkie procesy są nadzorowane i sterowane z przeszklonej sterowni umieszczonej ponad liniami galwanicznymi. Z tego poziomu widać całą halę. Zdalnie, za pomocą komputera, można określić bądź ustawić temperaturę, natężenie prądu czy sprawdzić pH kąpieli. Ciekawym rozwiązaniem jest zastosowany tam sposób czyszczenia detali za pomocą opatentowanego systemu "kavitec". Zamiast myjki ultradźwiękowej zastosowano specjalne dysze znajdujące się w wannie z kąpielą, którymi jest podawana ta sama kąpiel pod dużym ciśnieniem. Innym interesującym elementem jest instalacja do zaopatrywania tak dużego zakładu w czystą wodę. Do tego celu zastosowano urządzenie do rewersyjnej osmozy. Urządzenie jest wielkości sporej lodówki i ma docelową wydajność 2.000 l czystej wody na godzinę. Oczywiście woda w płuczkach galwanicznych krąży w obiegu zamkniętym. Popłuczyny są oczyszczane w kolumnach ze złożem z żywic jonitowych. Zakład posiada instalację do neutralizacji i oczyszczania ścieków powstałych po regeneracji ww. złóż żywic jonitowych.
Komentarze (0)