• Reklama
    A1 - eko color 08.11-31.12.2025 Julian

Szukaj

    Reklama
    B1 - IGP 2024 Julian

    Aktualności i przegląd rynku

    Wydanie nr: 4(42)/2006

    Aktualności i przegląd rynku

    Galwanotechnika

    ponad rok temu  01.07.2006, ~ Administrator,   Czas czytania 10 minut

    Strona 3 z 4

    318fot4_dynamo.jpg

    318fot5_piaskarka.jpg

    318fot6_polerka.jpg

    Od góry:

    Fot. 5. Regulator natężenia płynącego prądu (zwykły drut oporowy);

    Fot. 6. Piaskarka;

    Fot. 7. Polerka napędzana za pomocą pedału

    Trochę inne jest znaczenie słów. Mam tu na myśli proces dekapowania. Obecnie jako dekapowanie w galwanotechnice rozumiemy chemiczne usuwanie warstewki tlenków przez wytrawianie powierzchni metali, zwykle w roztworach kwasów. I rzeczywiście, Pfanhauser w swoim poradniku zaleca dotrawiać detale w ok. 5-proc. roztworze kwasu siarkowego, ale jednocześnie jako dekapowanie rozumie czyszczenie powierzchni szeroko rozumiane. Piaskowanie dla niego to również dekapowanie. Wręcz maszynę do piaskowania (piaskarkę) nazywa “Dekapirmaschine” (fot. 6).

    318fot7_kapiel_niklujaca.jpg

    Fot. 8. Przykładowy skład ówczesnej kąpieli niklującej

    W zakresie szlifowania i polerowania to w zasadzie dzisiaj jest bez zmian. Maszyny napędzane były pasami transmisyjnymi (żadnych silników elektrycznych), ale jest też pokazana polerka napędzana za pomocą pedału (podobnie jak stare maszyny do szycia) – fot. 7. Praktyczne zastosowanie tego urządzenia wymagało niezłych umiejętności w zakresie koordynacji ruchów. Stać na jednej nodze, drugą pedałować a jednocześnie w rękach trzymać przedmiot i polerować go. Co do samych wanien galwanicznych, to Pfanhauser proponuje trzy typy wanien: kamienne, żeliwne oraz drewniane. Jeśli chodzi o kamienne, to są nie do zdarcia – patrz np. kamienne zlewy w laboratoriach uczelnianych, przynajmniej tam, gdzie ja studiowałem, to zlewy wytrzymały wszystkie eksperymenty studentów. Wanny żeliwne były zwykle emaliowane, duże, ciężkie, ale solidne. Natomiast wanny drewniane wykonane były z modrzewia. Jeśli chodzi o wanny drewniane, to są one wbrew pozorom dosyć odporne chemicznie. Kilka lat temu miałem okazję oglądać akumulatory kwasowo-ołowiowe, które były wykonane w skrzynkach z drewna. Mimo lat skrzynki miały się dobrze, a w końcu zawierały kwas siarkowy, wprawdzie rozcieńczony do ok. 30 proc., ale jednak kwas. Elementy do galwanizacji były zawieszane na zwykłym drucie, jeżeli było tych elementów więcej, to wiązało się je w pęczki. Myślę, że problemy z wgłębnością kąpieli były na porządku dziennym. Spotkałem natomiast pierwowzór bębnów galwanicznych do obróbki drobnicy. Co do samych kąpieli, to w ówczesnych czasach koncentrowano się na kilku ważnych elementach opisujących kąpiel, tj. gęstość, temperatura, czystość cieczy, opór właściwy. Za pomocą pomiaru gęstości określano stężenie soli galwanicznych. Do tego używano areometru w skali Baume. W zasadzie dzisiaj również posiłkujemy się pomiarami gęstości, np. przy kąpieli do chromowania. Przy czym są to pomiary mocno przybliżone. O ile na podstawie pomiaru gęstości kąpieli do chromowania zawierającej CrO3 jesteśmy w stanie określić zawartość tegoż trójtlenku chromu, gdy kąpiel jest świeżo sporządzona, o tyle im starsza kąpiel, to pomiar jest bardziej zafałszowany ze względu na wpływ zanieczyszczeń. Co ciekawe, nigdzie nie znalazłem sposobów na analityczne określenie składu kąpieli, to co jest dzisiaj podstawą. W kwestii temperatury to kąpiele do elektrolitycznego osadzania miały pracować w zakresie 15-20°C. W jednym z rozdziałów spotkałem oryginalny sposób ustalania czy kąpiel ma dobrą temperaturę. Po prostu ręka zanurzona w kąpieli nie powinna odczuwać zimna!? Jeszcze jedna rzecz mnie zaskoczyła. Nie znali (może nie stosowali) żadnych technik czyszczenia kąpieli “on-line”. Nie stosowano pomp z filtrami.

    Reklama
    ŚT - Targi Kielce 13.11-28.03 Julian

    Komentarze (0)

    dodaj komentarz
    Aby dodać komentarz musisz podać wynik
      Nie ma jeszcze komentarzy...