Czego spodziewać się po gwarancjach
System QUALICOAT podąża za rozwojem techniki i wiedzy, przez co jest blisko problemów z jakimi borykają się malarnie. Tego typu sprzężenie zwrotne ma wpływ na stałą poprawę jakości produktu przez nie oferowanego. Żądanie gwarancji na zamówioną usługę jest rzeczą normalną, a udzielanie gwarancji w świetle aktualnych przepisów jest obowiązkiem wykonawcy. Inwestor przeważnie jest zainteresowany jak najprostszym przekazem, czyli informacją ile lat bezproblemowej eksploatacji powłok gwarantuje malarnia i jakie koszty poniesie w przypadku wystąpienia ewentualnych wad powłok. Biorąc pod uwagę konstrukcję standardu QUALICOAT, trudno spodziewać się bezpośredniego przełożenia procedur koniecznych do wypełnienia przez licencjonowaną malarnię na 10, 20 czy 30 lat niezakłóconej eksploatacji. I tu pojawia się problem, który pozostawia miejsce do dowolnej interpretacji. Z jednej strony wydaje się, że dłuższe niż dziesięcioletnie gwarancje na powłoki nie mają raczej technicznego uzasadnienia, ponieważ możemy być pewni, że i tak przed upływem terminu ochronnego powłoka będzie wymagała naprawy, jeśli wymalowanie zostało wykonane niezgodnie ze sztuką (standardem jakości). Z zebranych doświadczeń wiadomo, że ogromna większość błędów związanych z niewłaściwym przygotowaniem powierzchni i utwardzeniem farby, mająca bezpośrednie przełożenie na problemy z przyleganiem i własnościami mechanicznymi, daje o sobie znać w czasie pierwszych dwu sezonów eksploatacji. Z drugiej strony, rynek wymusza deklaracje o coraz dłuższych okresach użytkowania powłok. Inwestor oczekuje gwarancji od malarni, malarnia pragnie przenieść przynajmniej część odpowiedzialności na dostawców materiałów powłokowych, którzy prześcigają się w zapewnieniach o niezwykłej długowieczności oferowanych farb proszkowych. Okazuje się czasem, że te same produkty, wykonane z takich samych lub porównywalnych surowców, posiadające takie same aprobaty systemów jakości, są oferowane przez różnych dostawców z różnymi rekomendacjami odnośnie gwarancji bezproblemowej eksploatacji. Ile jest w tym czystego marketingu sami Państwo musicie ocenić. Od ponad pięciu lat jesteśmy członkiem Unii Europejskiej, co wymusza z roku na rok normalizowanie się relacji w obrocie gospodarczym. Jednym z przejawów tego stanu rzeczy jest wzrost odpowiedzialności za powzięte zobowiązania. Udzielanie kilkuzdaniowej gwarancji na wieloletnią eksploatację powłok architektonicznych stało się niebezpieczne. Wszelkie niedomówienia mogą być bowiem interpretowane niekoniecznie zgodnie z zakładanymi intencjami dostawcy w przypadku sporu podlegającego arbitrażowi czy rozprawy w sądzie. I tu powracamy do traktowanych często żartobliwie umów o niezwykle precyzyjnie sformowanych warunkach odnoszących się do produktu i jasno określonych obowiązkach umawiających się stron. Tylko tego typu umowy gwarancyjne nie budzą moich wątpliwości, ponieważ ich konstrukcja musi opiera się na fundamentach wykorzystujących bieżący stan wiedzy technicznej i ocenę ewentualnego ryzyka. Żadna z szanujących się firm, działająca na rynku UE, nie popełni przecież publicznie finansowego samobójstwa, dając gwarancję na coś, czego zagwarantować nie może. Chyba, że już w samym założeniu konstrukcji umowy istnieje zapis (mniej lub bardziej widoczny) zwalniający od ponoszenia ewentualnych kosztów roszczeń.
Komentarze (0)