• Reklama
    A1 - eko color 08.11-31.12.2025 Julian

Szukaj

    Reklama
    B1 tiger-coating 18.08.2022-24.01.2023 Julian przedłużony do końca 2025

    Aktualności i przegląd rynku

    Wydanie nr: 1(69)/2011

    Aktualności i przegląd rynku

    Antykorozja

    ponad rok temu  01.01.2011, ~ Administrator,   Czas czytania 7 minut

    Strona 1 z 3

    Formalnie rzecz prosta, w praktyce dyskusyjna


    Operacja gumowania – jak każda inna czynność techniczna – kończy się odbiorem jakościowym, w tym pomiarami własności wykonanych powłok. Obowiązująca norma PN-EN 14879-4 „Organiczne systemy powłokowe i wykładziny do ochrony aparatury i instalacji przemysłowych przed korozją, powodowaną przez agresywne środowiska - Część 4” dokładnie precyzuje zakres czynności odbiorowych.


    W każdym wypadku – poza badaniami specjalnymi, jak termo- i chemoodporność, wytrzymałość mechaniczna, własności elektryczne – typowy odbiór „warsztatowy” wymaga oceny wizualnej, sprawdzenia przylegania i przyczepności do podłoża oraz twardości, grubości i szczelności gumy. W sumie - „standard” doskonale znany wszystkim wykonawcom gumowania i na tyle opisowo prosty, że pozornie nic w nim zaskoczyć nie może. Jednak „diabeł jak zwykle w szczegółach” i dla znawców tematyki większość odbiorów końcowych powłok gumowych to nie tylko sprawdzenie „na zgodność”, ale i dyskusja na temat „tak czy nie”. Już pierwsza czynność polegająca na wzrokowej ocenie powłoki może być przyczyną sporu odbiorowego. Gumowanie jest bowiem czynnością manualną, gdzie „znajomość rzemiosła” odzwierciedla się na wykonanym dziele i nie zawsze styl wykonawcy odpowiada kontrolującemu. Pomijając szczątkowe opisy normowe (wzory złącz, kierunki zakładek), ogólny wygląd powłoki gumowej może stwarzać różne wrażenia, tak „zawinione” przez monterów (nierównoległość, zagęszczenia i krzyżówki szwów), jak i od nich niezależne, wymuszane potrzebą maksymalnego wykorzystania materiału wyjściowego. Niemniej „dyskusja” na ten temat jest z reguły przesądzana na korzyść wykonawcy, gdyż po pierwsze – brak normowych odniesień do wzorców, a po wtóre – w antykorozji „piękno” nie jest sprawą najważniejszą. Ważniejsza od niego jest gwarancja funkcjonalności i należytej ochrony urządzeń, a o tym decydują inne cechy powłoki badane podczas kolejnych czynności odbiorowych.


    Reklama
    ŚT - Targi Kielce 13.11-28.03 Julian
    Sprawdzenie przylegania, najczęściej wizualne w świetle stycznym do powierzchni, jest czynnością stosunkowo prostą, ale decyzje pokontrolne już do tak łatwych nie należą. Wspomniana norma jednoznacznie dyskwalifikuje wady typu pęcherzowego i nakazuje ich usunięcie, co w praktyce oznacza m.in. i to, że naprawa, zamiast poprawić, może pogorszyć istniejący stan rzeczy. Uwaga ogólna sprowadza się bowiem do tego, że powłoki gumowe wulkanizowane w autoklawach są monolitem spiętym wewnętrznie siłami kohezji cząsteczkowej. Naprawa powłoki polegająca na wycięciu miejsc uszkodzonych oraz wklejaniu łat (bez względu czy na zimno lub na gorąco) narusza jednolitość struktury i nie odtwarza „monolitu kohezyjnego”. Wklejanie łat wprowadza bowiem styki „adhezyjne”, zawsze słabsze od wiązań międzycząsteczkowych. Podobnie dzieje się w przypadku stosowania kitów naprawczych, powodujących równoczesne miejscowe osłabienie chemoodporności powłoki. Dlatego kwestia ”wycinać i łatać”, choć „prosta normatywnie”, jest w istocie poważna i niech świadczy o tym choćby powszechnie obserwowany fakt, że wygląd wykładziny jest przedmiotem ogólnego zainteresowania całej załogi gumowni zaraz po otwarciu autoklawu wulkanizacyjnego. Zainteresowanie wyglądem wulkanizatu „od robotnika do kierownika” dowodzi, że wystąpienie wad powierzchniowych jest poważnym problemem. Z pewnością mniejszym w przypadku powłok wykonywanych z gum uprzednio zwulkanizowanych, natomiast we wszystkich pozostałych „pęcherze” oznaczają bardzo kłopotliwą sytuację wymagającą – w krańcowych przypadkach – usunięcia wykonanej powłoki i ponownego gumowania. To rozwiązanie, bez większych dyskusji stosowane w odniesieniu do małych detali, staje się problematyczne w przypadku obiektów wielkogabarytowych. Zawsze bowiem regumowanie oznacza dodatkowe koszty, natomiast każda inna naprawa stwarza problemy wykonawcze, odbiorowe i niepewność eksploatacyjną urządzeń. Dlatego – nie nalegając na przyznanie wykonawcy prawa do sprzedaży wykładzin z lokalnymi defektami przyczepności – trzeba w świetle powyższych stwierdzeń uznać prawo stron do kwalifikacji defektów powierzchniowych w kategoriach ”istotne – nieistotne”. Jest to możliwe nawet na drodze normatywnej z określeniem szczególnych warunków odpowiedzialności gwarancyjnej. I dodajmy – potrzebne, gdyż w praktyce zdarzają się sytuacje „bez wyjścia”, w tym takie, gdzie jedyną metodą naprawy odspojenia gumy jest operacja wymagająca… wstępnego usunięcia stalowego podłoża.

    Komentarze (0)

    dodaj komentarz
    Aby dodać komentarz musisz podać wynik
      Nie ma jeszcze komentarzy...