Formalnie rzecz prosta, w praktyce dyskusyjna
Operacja gumowania – jak każda inna czynność techniczna – kończy się odbiorem jakościowym, w tym pomiarami własności wykonanych powłok. Obowiązująca norma PN-EN 14879-4 „Organiczne systemy powłokowe i wykładziny do ochrony aparatury i instalacji przemysłowych przed korozją, powodowaną przez agresywne środowiska - Część 4” dokładnie precyzuje zakres czynności odbiorowych.
W każdym wypadku – poza badaniami specjalnymi, jak termo- i chemoodporność, wytrzymałość mechaniczna, własności elektryczne – typowy odbiór „warsztatowy” wymaga oceny wizualnej, sprawdzenia przylegania i przyczepności do podłoża oraz twardości, grubości i szczelności gumy. W sumie - „standard” doskonale znany wszystkim wykonawcom gumowania i na tyle opisowo prosty, że pozornie nic w nim zaskoczyć nie może. Jednak „diabeł jak zwykle w szczegółach” i dla znawców tematyki większość odbiorów końcowych powłok gumowych to nie tylko sprawdzenie „na zgodność”, ale i dyskusja na temat „tak czy nie”. Już pierwsza czynność polegająca na wzrokowej ocenie powłoki może być przyczyną sporu odbiorowego. Gumowanie jest bowiem czynnością manualną, gdzie „znajomość rzemiosła” odzwierciedla się na wykonanym dziele i nie zawsze styl wykonawcy odpowiada kontrolującemu. Pomijając szczątkowe opisy normowe (wzory złącz, kierunki zakładek), ogólny wygląd powłoki gumowej może stwarzać różne wrażenia, tak „zawinione” przez monterów (nierównoległość, zagęszczenia i krzyżówki szwów), jak i od nich niezależne, wymuszane potrzebą maksymalnego wykorzystania materiału wyjściowego. Niemniej „dyskusja” na ten temat jest z reguły przesądzana na korzyść wykonawcy, gdyż po pierwsze – brak normowych odniesień do wzorców, a po wtóre – w antykorozji „piękno” nie jest sprawą najważniejszą. Ważniejsza od niego jest gwarancja funkcjonalności i należytej ochrony urządzeń, a o tym decydują inne cechy powłoki badane podczas kolejnych czynności odbiorowych.
Komentarze (0)