Wypada wyjaśnić, co oznacza wspomniane na wstępie: zmieniło się i zmieni się jeszcze w tym roku bardzo wiele. Przepisy cytowanego rozporządzenia w sprawie standardów emisyjnych jeszcze dzisiaj dotyczą tylko instalacji zgłoszonych po 28 marca 1999 r. lub oddanych do użytkowania po 29 marca 2000 r. (zwanych „nowymi”), ale już od 1 listopada 2007 r. będą dotyczyły również zgłoszonych lub oddanych do użytkowania wcześniej (zwanych „istniejącymi”), czyli po prostu wszystkich funkcjonujących w zakładach pracy9).
Zakres obowiązywania przepisów ogranicza się wprawdzie do instalacji stosujących TRI i PER, w których zużycie rozpuszczalników wynosi, co najmniej 1 tonę na rok10), ale w warunkach przemysłowych sprowadza się to do większości. Standardy emisyjne są określone dla tzw. emisji zorganizowanej i niezorganizowanej. Emisja zorganizowana to taka, którą da się zmierzyć metodami fizyko-chemicznymi, natomiast niezorganizowana jest określana za pomocą bilansu masy. Rozporządzenie szczegółowo określa dopuszczalne wielkości emisji zorganizowanej w mg/m3 oraz wzory stosowane do obliczeń, czy warunki są dotrzymane. Drobiazgowa analiza tego problemu przekracza zakres artykułu i mija się z jego celem. Pomiar emisji lotnych związków organicznych w przypadku systemów i urządzeń do mycia przemysłowego można monitorować w sposób niezorganizowany11) i wystarczy uzmysłowić sobie, że w pewnym uproszczeniu różnica między zakupionym rozpuszczalnikiem, a oddanym do utylizacji nie może przekroczyć rocznie 15% przy zużyciu 1-5 ton rocznie oraz 10% przy zużyciu ponad 5 ton rocznie. Wnioski nasuwają się proste – ażeby nie popaść w konflikt ze służbami ochrony środowiska, instalacje po prostu muszą być szczelne – w maksymalny sposób ograniczające emisję – i to nie tylko podczas pracy, ale również w czasie napełniania i opróżniania zbiorników urządzenia rozpuszczalnikiem, a transport rozpuszczalnika także musi odbywać się w bezpiecznych, specjalistycznych kontenerach. Takie przedstawienie problemu narzuca naturalny tok myślowy – lepiej zastąpić TRI lub PER innym, równie skutecznym medium, które nie podlega tak rygorystycznym wymaganiom. I rzeczywiście, w Europie Zachodniej na początku lat 90. ubiegłego stulecia nastąpił czas powszechnego potępienia tych rozpuszczalników w mediach ze względu na ich toksyczne właściwości. W konsekwencji wprowadzono szereg praw nakazujących lub zalecających stosowanie alternatywnych rozwiązań. Z drugiej jednak strony, w realiach przemysłowych szybko okazało się, że rozpuszczalniki te są niezastąpione w sytuacjach, w których oczekuje się wysokiej jakości rezultatów odtłuszczania. Szereg renomowanych firm, takich jak BMW, Mercedes czy Lufthansa, przeszło ewolucję od całkowitego, wewnętrznego zakazu stosowania rozpuszczalników chloropochodnych i zastąpienia ich innymi środkami – do ich ponownego wdrożenia, po szeregu przykrych doświadczeń z zastępnikami.
Komentarze (1)