Szczególne zagrożenie pojawia się w momencie, gdy „oszczędności” sięgają działki „behapowsko-przeciwpożarowej”. Szczerość nakazuje stwierdzić: nigdzie i nigdy nie jest dobrze, a przynajmniej nie jest tak, jak w „biozach stoi”. Rozmiar zapisów i zawartych w nich wymagań jest tak ogromny i jednocześnie rozmyty, że w skrajnym przypadku, w bogatym państwie, wezwani do pożaru i wyposażeni w „przepisowe” hełmy, osłony i aparaty tlenowe strażacy nie byli w stanie przecisnąć się do źródła ognia przez istniejące otwory konstrukcyjne. Z drugiej strony, na naszym terenie, pięćdziesiąt lat temu, instruktor praktycznej nauki zawodu „wykładacz powłok” pokazywał grupie uczniów powłokę „rhepanolową” oświetlając wnętrze wyłożonego nią zbiornika płomieniem zapalonej gazety…
Tadeusz Święcki
Komentarze (1)