Siódme prawo antykorozji
Dla wyjaśnienia i od razu. Nie o prawo pięści jako metodę regulacji stosunków techniczno-handlowych tu chodzi. Prawo silniejszego, w sumie bezprawie, nie jest jeszcze - na szczęście - sposobem postępowania w antykorozji przemysłowej. Chodzi natomiast o to, że trendy materiałowe, koncepcje rozwiązań, technologie montażu powłok, metody badań a także sposoby tworzenia dokumentacji wykonawczo-odbiorowej dla robót chemoodpornych podlegają samorzutnej unifikacji i od dawna widać, iż dzieje się to zgodnie i podobnie z rozwiązaniami stosowanymi przez najsilniejszych w branży.
Dzieje się tak skutecznie, że zasługuje na miano prawa branżowego, choć - na marginesie - nie zawsze korzystnie dla sprawy i o tym, by lwów nie denerwować, kilka delikatnych uwag w dalszej części artykułu. O pozycji rankingowej w branży decyduje produkcja materiałów ochronnych. Własny znak firmowy wytwórcy na palecie cegły kwasoodpornej, rolce gumy, hoboku z klejem czy żywicą powłokową jest najsilniejszą przepustką do grona "antykorozjonistów przemysłowych" i trzeba powiedzieć, że uznanych w skali światowej na palcach jednej ręki policzyć można. Wbrew pozorom mniejszą siłę nobilitującą ma wykonawstwo, bardziej rozproszone i w przypadku wielkich budów często organizowane na zasadzie "pospolitego ruszenia" z doświadczonym zespołem wiodącym wspieranym przez licznych pomocników. Siła znaku firmowego materiałów jest tak duża, że inwestorzy niejednokrotnie wręcz odrzucają jakiekolwiek propozycje stosowania zamienników, a tam, gdzie obowiązują zasady przetargowe z minimum cenowym jako "100% kryterium wyboru oferenta" już w specyfikacjach zamówienia bardzo często typuje się konkretne materiały, ucinając tym samym szanse wszystkim spoza elitarnego grona.
Komentarze (0)