Przemiany ostatniego dwudziestolecia, charakteryzujące się przede wszystkim znacznym zawężeniem popytu na aparaturę, istotnie zmieniły strukturę tego układu organizacyjnego. Miejsce potężnych „biur-chem-exów” zajęły wydzielone nich często „jednoosobowe” firmy projektowe, których „antykorozja” została sprowadzona do zapisu „powłoki ochronne dobierze ich wykonawca wyłoniony drodze przetargu”. Takie podejście stwarza dość niebezpieczną sytuację, gdyż spycha kwestie ochronne należnego im miejsca, jeśli nie deprecjonuje ich całkowicie. Tak się bowiem dzieje sytuacji, kiedy nawet bardzo dobre, nowoczesne materiały powłokowe nie znajdują potrzebnych warunków zastosowania ze względu na narzucone nieodpowiadające im aplikacyjnie podłoża stalowe. Na marginesie tej kwestii warto zauważyć taką tendencję, że „przenoszenie antykorozji do przetargu” przy jednoczesnym braku zainteresowania jej możliwościami pozwala projektantom na zapisy „życzeniowe”, przekraczające możliwości współczesnej inżynierii materiałowej, tym chemoodporności oraz wytrzymałości termicznej mechanicznej powłok.
Komentarze (0)