Pierwsza rewizja, po niespełna roku eksploatacji, ujawniła, że farba uległa odspojeniu w pasie na wysokości ok. 1 m od dna zbiornika (fot. 6).
Kiedy oglądałem ten zbiornik, zwróciłem uwagę na zaciemnienie lub zabrudzenie farby w obszarze uszkodzeń. Jak się okazało, zbiornik był opróżniany do poziomu tego pasa. Z oczywistych względów pierwsze uderzenie gorącego oleju było właśnie na tym poziomie. Początkowo podejrzewałem, że producent farb nie sprawdził jak farba zachowa się na blasze schłodzonej do np. -20°C, kiedy zostanie zalana olejem o temperaturze +50°C, ale jak się później okazało, nie miałem racji. Przypadek sprawił, że w czasie oględzin napełniono olejem sąsiedni zbiornik, pomiar temperatury pokazał, że zalecenie co do maksymalnej temperatury nalewanego oleju nie było przestrzegane (fot. 7).
Zakończenie
Bardzo dużą grupę reklamacji stanowią te związane z wykończeniem powierzchni. Zleceniodawca chciałby oczywiście mieć piękne jednolite powłoki malarskie wykonane w jakości zbliżonej do lakieru na samochodach. W praktyce, szczególnie w odniesieniu do dużych powierzchni, jest to prawie niemożliwe. Zawsze pojawią się jakieś uszkodzenia, a później poprawki, które są mniej lub bardziej widoczne. Nie ma do tej pory krajowych bądź międzynarodowych norm dotyczących jakości malowania, nie ma więc wzorców, jaki standard powinien być akceptowalny a jaki nie (fot. 8). Jest grupa norm obejmujących ocenę pewnych rodzajów zniszczenia powłok malarskich (PN-EN ISO 4628), ale nawet w odniesieniu do zniszczeń ujętych w normach nie ma jednolicie obowiązujących zaleceń, poza nielicznymi wyjątkami, w jakim zakresie można je zaakceptować, a w jakim nie. Reklamacjami związanymi z wykończeniem powłok, które są często bardzo dokuczliwe i ciągną się miesiącami, spróbujemy zająć się w kolejnym artykule.
2) Od kilku lat kryteria dopuszczenia farb do kontaktu z żywnością są jeszcze bardziej restrykcyjne.
Michał Jaczewski
Komentarze (0)