Wpływ konstrukcji na trwałość powłok ochronnych był już wielokrotnie na łamach „LP” omawiany. Nie zmienia to faktu, że zapisy, szkice i wymagania zawarte w normie PN-EN- 14879: Organiczne systemy powłokowe i wykładziny do ochrony aparatury i instalacji przemysłowych, a szczególnie część I normy dotycząca projektowania i przygotowania podłoża, wciąż w większym stopniu mają życzeniowy a nie dyrektywny charakter. I – praktycznie rzecz biorąc – współczesne oddziaływanie przedstawicieli „antykorozji”, a przynajmniej reprezentantów jej „ciężkiej odmiany”, na zmianę istniejących relacji jest znikome. Narysowana i zatwierdzona „stal” w zdecydowanej liczbie przypadków nie zostawia praktycznie szans na dyskusję dotyczącą poprawności rozwiązań, o wprowadzeniu zmian do zbudowanych na podstawie zatwierdzonej dokumentacji urządzeń już nie wspominając. Ten problem jest szczególnie dotkliwy dla małych warsztatów parających się „antykorozją” usługową i otrzymującym wyrób do powłokowania „na lawecie”, bez żadnej wcześniejszej możliwości sprawdzenia jego budowy na zgodność z obowiązującymi normami.
Fot. 2. Naprawa podłoża stalowego przed powłokowaniem chemoodpornym.
Szczególną odmianę zagrożeń pociągających za sobą odpowiedzialność wykonawczą stanowią następstwa beztroskiego wyrażania zgody na naprawy wykładzin uszkodzonych w wyniku poprawiania konstrukcji już po zabiegach ochronnych. Warto w tym miejscu przypomnieć, iż urządzenia kierowane do powłokowania winny mieć w całości ukończony proces montażowo-spawalniczy, przeprowadzone niezbędne próby i badania konstrukcji oraz – w przypadku obiektów wieloczęściowych – wykonane próbne montaże i próby ruchowe łącznie z wyważeniem części obrotowych. „Winny mieć” – jak pokazuje praktyka - nie oznacza że „zawsze mają” i do najczęstszych uchybień należą: braki oraz przestawienia króćców, niewłaściwy rozstaw łap i podpór, brak drobnych elementów konstrukcyjnych (uchwyty, wsporniki centrujące, płytki i podstawy pod tabliczki fabryczne), niedostateczne luzy między częściami współpracującymi uniemożliwiające położenie wykładzin, przestawienia prowadnic sond, rur wypędowych i czujników w stosunku do odpowiednich przyłączy. Naprawy wykładzin w miejscach „poprawkowych” nigdy nie odtwarzają powłoki w pierwotnym stanie jakościowym i o ile nie zostaną dokumentacyjnie uwarunkowane – mogą być przyczyną przyszłościowych kłopotów wykonawcy.
Komentarze (0)