Rozmawiamy z Jackiem Czaplickim, współwłaścicielem Firmy Inżynierskiej JACEK, specjalizującej się w wykonywaniu urządzeń do malowania proszkowego i śrutowania na indywidualne zlecenie.
- Firma JACEK funkcjonuje już kilkanaście lat. Jak zmieniał się rynek w tym czasie?
- Tak, w branży malowania proszkowego nasza firma działa od 1990 roku. Jesteśmy jedną z pierwszych polskich firm prywatnych działających na tym polu. Rynek w naszej branży zmienił się w tym czasie zasadniczo. Na początku lat 90. XX wieku było bardzo mało producentów urządzeń do malarni proszkowych. Mali polscy inwestorzy – prawie wszyscy – adaptowali urządzenia do malowania mokrego (np. suszarki). Dużo urządzeń było importowanych z zagranicy – głównie z Niemiec. Powstawało też mnóstwo „samoróbek” – kabin, pistoletów do nakładania proszku, pieców. Z czasem, w miarę rosnących potrzeb, zwiększenia wydajności i doskonalenia urządzeń, coraz więcej producentów zaczęło kupować urządzenia produkowane w wyspecjalizowanych firmach. Dziś większość klientów chce sprostać konkurencji i kupuje urządzenia markowych firm polskich bądź zagranicznych. Jednocześnie trzeba jednak dodać, że są też na rynku producenci sprzedający urządzenia nie najlepsze technicznie i mało ekonomiczne w eksploatacji.
- Na co zwracali uwagę klienci, którzy montowali lakiernie jeszcze dziesięć lat temu, a czym kierują się obecnie? Czy można zauważyć, że inwestorzy coraz częściej stawiają na jakość urządzeń, nowatorskie rozwiązania, a nie tylko na cenę?
- Dziesięć lat temu najważniejsza dla inwestorów uruchamiających malarnie proszkowe była cena urządzeń i termin realizacji. Dzisiaj cena jest wciąż ważna, ale schodzi na drugi plan. Najbardziej pożądanymi cechami współczesnej malarni jest ekonomiczność eksploatacji, maksymalna wydajność oraz taka jakość i rozwiązania techniczne urządzeń malarni, które zapewnią maksymalną jakość własnego produktu. Możemy zaobserwować, że większość powstających obecnie malarni ma za zadanie obsługę własnej produkcji. Mniej powstaje malarni usługowych.
- Firma jest znana z tego, że projektując linie lakiernicze jest elastyczna. Wykonujecie projekty i dobieracie technologię do założonego programu produkcji. Największym dotychczas dla was wyzwaniem było...
- ... zrealizowanie dwóch linii do ruchu ciągłego, wymagających oryginalnych i skomplikowanych rozwiązań. Pierwsza linia powstała w Słupsku w 2001 roku – do malowania zbiorników na gaz. Druga linia - uruchomiona w Strzelinie w 2008 roku - służy do malowania stelaży sanitarnych (jej ogólny opis oraz rysunek układu urządzeń można znaleźć w numerze 5(55)/2008 „Lakiernictwa Przemysłowego”, w artykule „Dobry projekt, idealne rozwiązania” - dop. red.). W obu wyzwanie polegało na zmieszczeniu wszystkich urządzeń na najmniejszej możliwej powierzchni, przy bardzo wyśrubowanych parametrach technicznych. Nie obyło się oczywiście bez problemów, ale udało nam się wszystkie rozwiązać ku zadowoleniu klientów. Innym największym wyzwaniem było skonstruowanie i wyprodukowanie myjki natryskowej do mycia dennic w ruchu automatycznym, z ruchem posuwisto-obrotowym oraz automatycznym domywaniem krawędzi zbiorników specjalnymi szczotkami.
Komentarze (0)