- Kryzys nie ominął i Polski. Czy może przystopować rozwój firm działających w branży obróbki powierzchni?
- Gospodarka Polski jest w tym przypadku trochę na peryferiach gospodarki światowej. Kryzys gospodarczy w większej czy mniejszej formie będzie miał wpływ na naszą gospodarkę, ale w naszej branży przewiduję tylko niewielkie osłabienie zamówień firm – tak produkcyjnych, jak i usługowych. Polskie firmy, chcąc być konkurencyjne, muszą inwestować w nowoczesne urządzenia, podnoszące jakość produkcji, lepsze i tańsze w eksploatacji.
- Przynajmniej do roku 2012, czyli mistrzostw EURO, zamówień nie powinno raczej zabraknąć. Potrzeba wszak m.in. nowych stadionów.
- Ogólnie – spodziewam się, że zamówień na urządzenia i linie do malowania proszkowego w najbliższych latach nie zabraknie. Przecież oprócz potrzeby wysokiej, konkurencyjnej jakości, wymuszającej doskonalenie linii produkcyjnych jest i czynnik zapóźnienia wobec krajów rozwiniętych, które mamy przecież doganiać. Natomiast w boomie wynikającym z przyznania Polsce EURO 2012, w budowie stadionów, dróg, osiedli dla sportowców, itp., jako firma B2B będziemy pewnie uczestniczyli pośrednio, dostarczając urządzenia i linie dla firm najróżniejszych branż, które zaangażują się w wyścig gospodarczy związany z EURO.
- Jaka przyszłość czeka rynek obróbki powierzchni? Jakie lakiernie mają szansę się utrzymać?
- Moim zdaniem, najpewniejszą przyszłość mają malarnie dające pokrywanym farbą detalom bardzo wysoką jakość powłoki. Aby to osiągnąć, muszą mieć bardzo dobrej jakości urządzenia i sprawdzone technologie oraz bardzo dobrych i sumiennych pracowników. Niezależnie od mód, trendów, rozwoju technologii (np. farby niskotemperaturowe), jakość urządzeń linii malowania proszkowego i wynikająca z tego jakość malowanych detali będzie miała coraz większe znaczenie.
- A co z firmami produkującymi urządzenia dla malarni? Rynek nie jest już nasycony? Czy jest na nim wciąż miejsce na nowe lakiernie, które potrzebować będą nowych urządzeń?
- Już dzisiaj nastąpiło rozwarstwienie producentów urządzeń dla malarni pod względem jakości ekonomiczności urządzeń. Będzie się ono jeszcze pogłębiało. Szacuję, że liderami rynku jest około 10 firm. Potem – z dużą przerwą - kolejnych 30 małych producentów. A za nimi „dzikie pola” – mówiąc oczywiście o polskich producentach. Rynek wydaje mi się wciąż nie do końca nasycony.
Pamiętajmy też, że najważniejsze urządzenia mają skończony czas poprawnej jakościowo i technicznie pracy (aha, znowu wracamy do jakości!). Firmy mające malarnie w wieku 10-15 lat zaczynają je wymieniać na nowe lub modernizować. Przewiduję, że rynek polski nasyci się najwcześniej za 8-10 lat.
Komentarze (0)