
- Targi zmieniły swoje przeznaczenie kilka lat temu, w naszym przypadku nie jest to miejsce i czas, gdzie dokonuje się transakcji, przynajmniej jeśli chodzi o specyfikę naszej oferty. Spotkania z kontrahentami podczas targów postrzegamy jako możliwość przedstawienia naszych propozycji produktowych, zaprezentowania nowych rozwiązań technologicznych. W wielu przypadkach jest to miejsce towarzyskich spotkań, gdyż ze względu na natłok obowiązków każdego z nas, w jednym czasie mamy szanse być w tym samym miejscu i jest to niewątpliwie zaleta targów DREMA.
- A jakie, Pana zdaniem, są perspektywy rozwoju branży meblarskiej?
- Dziś jest to trudne do przewidzenia. Myślę, że w perspektywie dwóch lat będziemy mogli powiedzieć z większą precyzją, jak będzie wyglądał przemysł meblarski w Polsce, a szczególnie jakie będzie miał znaczenie na arenie międzynarodowej. Moim zdaniem jesteśmy obecnie w fazie pewnej stagnacji. Jest grupa firm, szczególnie ta dysponująca dobrze rozbudowaną siecią dystrybucji swoich wyrobów, która w bardzo niewielkim stopniu odczuła zmniejszenie popytu, natomiast firmy działające na mniejszą skalę rzeczywiście bardziej są narażone na skutki spowolnienia gospodarczego, choć jednocześnie ich plusem jest elastyczność produkcji. Mimo wszystko jestem dobrej myśli z racji możliwości korzystania z dobrodziejstw przynależności naszego kraju do Unii Europejskiej. Mam tu na myśli głównie możliwość realizacji inwestycji w oparciu o dotacje finansowe pochodzące z różnego typu programów wspierających biznes (np. fundusze strukturalne), łatwość dostępu do rynku europejskiego oraz mimo wszystko rozwój polskiej gospodarki, głównie dzięki rozbudowie infrastruktury. Wierzę, że polski przemysł meblarski dalej będzie miał mocną pozycję na rynkach całego świata.
Rozmawiał Grzegorz Petka