Wysoko = szczególnie niebezpiecznie.
Statystyka jest bezwzględna. Od wielu lat wypadkom przy pracy ulega około 90 tysięcy osób i GUS udostępnia zainteresowanym szczegółowe dane: kto, w jakiej sytuacji, czy też w wyniku czego i z jakim skutkiem doznał uszczerbku na zdrowiu lub – w skrajnym przypadku – stracił życie w kontakcie z szeroko rozumianym środowiskiem pracy[1]. Oczywiście, są zawody o różnym stopniu zagrożenia, na wypadkowość wpływa staż pracy, stosowanie właściwych metod ochrony, właściwe przygotowanie stanowisk roboczych i wiele innych czynników, ale nie zawsze można uniknąć skutków „zabawy z wilkiem”, jeśli umowną „zabawą” jest trudna praca fizyczna, a „wilkiem” – antykorozja przemysłowa.
Wielokrotnie i przy różnych okazjach omawiana problematyka bezpieczeństwa i ochrony pracy chyba nigdzie nie nabiera tak istotnego znaczenia jak w dziedzinie robót antykorozyjnych. Ze szczególną mocą przejawia się ona w „antykorozji ciężkiej”, gdzie zbiór powszechnie znanych zagrożeń, jak palność czy toksyczność materiałów ochronnych powiększają dodatkowe specyficzne cechy branżowe, z których przynajmniej dwie są na tyle unikalne, że zasługują na szczególną uwagę i uwzględnienie na długo przed rozpoczęciem wykonawstwa. Obie są związane z dużymi rozmiarami obrabianych powierzchni i dotyczą jednorazowego narażenia wieloosobowych zespołów pracowniczych oraz ilości przerabianych materiałów.
Rzecz stanie się bardziej zrozumiała po wyjaśnieniu, że zdecydowana większość robót związanych z montażem powłok chemoodpornych wykonywana jest przez liczne, nawet kilkudziesięcioosobowe zespoły pracownicze, wprowadzane jednocześnie do zamkniętych przestrzeni, najczęściej do wnętrz ogromnych zbiorników, długich na setki metrów kanałów spalin i kominów w elektrowniach. Tam – w gęstwie rusztowań, w labiryncie przejść, wśród setek drabin i luków komunikacyjnych, przy bardzo ograniczonych wyjściach na zewnątrz, przy zawsze ograniczonym sztucznym oświetleniu, w bezpośrednim sąsiedztwie zwojów kabli, przewodów wentylacyjnych oraz klimatyzacyjnych – malarze, laminatorzy i inni monterzy powłok wykonują operacje polegające na gruntowaniu podłoża, malowaniu go klejem, gumowaniu, laminowaniu, szpachlowaniu, natryskiwaniu, a wszystko to przy użyciu materiałów zawierających składniki jednoznacznie kwalifikowane jako niebezpieczne pożarowo i szkodliwe dla zdrowia. Dowodem są choćby karty charakterystyk chemicznych, gdzie jednym ciągiem wymieniane są benzyny, estry, ketony, styren i wiele innych podobnych komponentów, charakteryzujących się palnością, zdolnością do tworzenia mieszanek wybuchowych oraz zawsze wyższą od zerowej szkodliwością toksykologiczną.
Oczywiste jest zatem, że przygotowanie zadań prowadzonych w takich warunkach i w takiej skali wymaga dwukierunkowych działań. Bardzo poważnych z zakresu logistyki oraz nie mniej pracochłonnych i liczących się w kosztach przygotowań organizacyjnych, w tym „behapowsko-przeciwpożarowych”. I choć najmniejszym problemem, w odniesieniu do BHP, staje się opracowanie stosownej dokumentacji otwieranej „Planem bezpieczeństwa i ochrony zdrowia”, będącym podstawowym i wymaganym przez prawo[2] opracowaniem z wieloma załącznikami wymaganymi przez przepisy ogólne i lokalne, to z owej dokumentacji wynika konieczność wykonania wielu czynności, które już takie proste nie są. Nie są, gdyż zgodnie z określoną przez prawo konstrukcją „BIOZ”[3] oraz z wieloma metodykami obowiązującymi przy jego sporządzaniu[4], każdy z fragmentów planu obejmujący:
- zestawienie i opis robót dla całego zadania z rozpisaniem na etapy
- sporządzenie planu sytuacyjnego obiektów z przypisaniem im charakterystyki możliwych zagrożeń i w rozbiciu na skalę, czas oraz miejsce wystąpienia
- informacja o znakach, sygnałach i sposobach porozumiewania się, w tym podczas zdarzeń szczególnych
- określenie sposobu szkoleń ogólnych i stanowiskowych wraz z dopuszczeniami do prac szczególnie niebezpiecznych i wymagających specjalnych kwalifikacji
- opis środków ochrony indywidualnej pracowników oraz sprzętu specjalnego, stosowanego w akcjach ratunkowych
- wyznaczenie dróg, magazynów i sposobów transportowania materiałów niebezpiecznych
- wskazanie środków minimalizujących ryzyko i ułatwiających postępowanie powypadkowe
- poszerzony o zapisy „Oceny ryzyka zawodowego i stanowiskowego”, „Planu organizacji robót”, „Instrukcji bezpiecznego wykonywania robót”, „Instrukcji BHP i PPOŻ” wydanej przez inwestora, to w sytuacji pracodawcy zawsze „koszt”. I– nie stając się arbitrem w sprawie – można powiedzieć, że choć on potrzebny, to nie zawsze jest kosztem słusznym, celowym i usprawiedliwionym.
Komentarze (0)