Rynek powłok do drewna
Popyt na powłoki do drewna jest ściśle związany z koniunkturą na rynku budownictwa i wyposażenia wnętrz. A ta w efekcie pandemii koronawirusa będzie prawdopodobnie słabła, proporcjonalnie do spadku zasobności portfeli społeczeństwa. To jednak niejedyne wyzwanie stojące przed producentami powłok i lakierów do drewna. Niejako w tle globalnej epidemii toczy się bowiem inna batalia – między ekologicznością a użytecznością ich produktów.
Drewno jak żaden inny materiał kojarzy się z ekologią i powrotem do natury, a tym samym jest nie tylko nośnikiem wrażeń estetycznych, ale także określonego stylu życia. Nie dziwi więc, że w ostatnich latach przeżywa ono renesans popularności: do łask wracają drewniane meble, fasady i elementy małej architektury, a nawet nielubiana, bo kojarząca się z czasami komuny, boazeria. Nie jest to już jednak ta sama boazeria, wytwarzana często własnym sumptem przez domorosłych majsterkowiczów: nowe aranżacje wnętrz traktują ją jako ważny element łączący poszczególne otwarte przestrzenie w jeden spójny koncept architektoniczny. Także meble zyskują nowoczesny sznyt dostosowany do gustów wymagających klientów z krajów rozwiniętych.
Jednak kraje rozwijające się również na nowo odkrywają ten surowiec: wraz ze wzrostem zamożności ich mieszkańców wzrasta również popyt na rynku nieruchomości i wyposażenia wnętrz, w tym na uznawane dotąd za luksusowe drewniane meble i wykończenia. A ponieważ wszystkie wymagają odpowiedniego zabezpieczenia, także zapotrzebowanie na powłoki i lakiery do drewna dynamicznie rośnie. Sytuacja – zdawać by się mogło – ze wszech miar sprzyja więc ich producentom. Okazuje się jednak, że nie wszystkim. „Naturalistyczny” trend w budownictwie i wzornictwie użytkowym przekłada się bowiem na konkretne wymagania względem produktów do zabezpieczania drewnianych powierzchni. Na znaczeniu zyskują naturalne formulacje oraz niska, a najlepiej zerowa zawartość LZO i formaldehydu – oczywiście przy zachowaniu wysokiej wytrzymałości powłoki. I to właśnie ten trend – w większym stopniu niż przetaczająca się przez świat epidemia COVID-19 – zdecyduje o tym, kto w kolejnych latach zyska, a kto straci na rynku powłok i lakierów do drewna.
Geograficzny dysonans
Prognozy publikowane przez firmy analityczne w czasach, gdy nikt jeszcze nie słyszał o koronawirusie, jedna w jedną wieszczyły dynamiczny rozwój rynku powłok i lakierów do drewna: zdaniem Allied Market Research w latach 2020–2025
ich sprzedaż miała wzrosnąć o 6,3%, osiągając na koniec prognozowanego okresu wartość prawie 12 mld dolarów. Nieco mniejszy, 5-procentowy wzrost przewidywał scenariusz firmy Mordor Intelligence. Obie agencje zgodnie twierdziły też, że głównym motorem rozwoju branży będzie dobra koniunktura na rynku budownictwa i sprzedaży nieruchomości, która – w połączeniu z postępującą urbanizacją i wzrostem średnich przychodów w skali świata – przełoży się na zwiększone zapotrzebowanie na nowe obiekty mieszkalne, renowacje, a przede wszystkim meble. A że bogacące się społeczeństwa częściej podróżują – zarówno służbowo, jak i prywatnie, równolegle silnie rozwijać się będzie również rynek hotelarsko-gastronomiczny, który także chętnie korzysta z drewna – czy to jako materiału na elewacje, czy meble.
rynek deweloperski w Europie i Stanach Zjednoczonych mocno odbił od dna, o tyle w ubiegłym roku zaczął wykazywać pierwsze oznaki spowolnienia koniunktury, obserwowane zresztą w całej zachodniej gospodarce. W efekcie już przed rokiem najwięksi producenci farb i lakierów, w tym AkzoNobel, Behr Paint Company i Rust-Oleum, wieszczyli spadek popytu zarówno na rynku nieruchomości, jak i meblarskim, choć według niektórych ten ostatni powinien już w 2020 r.
wrócić na właściwe tory.
Jak się okazało, epidemia koronawirusa zadała kłam wszystkim prognozom. I choć poszczególne rynki powoli wznawiają pracę po trzech miesiącach trwania w zawieszeniu, trudno dziś przewidzieć, jak przymusowa przerwa w grze i zerwane łańcuchy dostaw odbiją się na kondycji deweloperów i dostawców mebli, a tym samym także producentów powłok i lakierów do drewna. Niektórzy wieszczą, że zamknięte w domach, złaknione zmian społeczeństwa szybko otrząsną się z letargu i tym chętniej sięgną po katalogi wyposażenia wnętrz. Trudno jednak inwestować z pustym portfelem. A wiele wskazuje na to, że będzie on w najbliższych latach główną bolączką przyzwyczajonych do dobrobytu społeczeństw.
Komentarze (0)