Utwardzanie powłok jest wąskim gardłem malarni
Utwardzanie powłok proszkowych wymaga dużego wydatku energetycznego. Energia potrzebna do ogrzania napylonego elementu do wymaganej przed dostawcę farby temperatury utwardzania jest wprost proporcjonalna do pojemności cieplnej tego elementu. Tę zasadę możemy przenieść bezpośrednio na cały wsad, czyli sumaryczną pojemność cieplną aktualnie znajdujących się w piecu napylonych elementów. Każdy z pieców charakteryzuje zainstalowana moc grzewcza, wpływająca na czas potrzebny do zagrzania zgromadzonych wewnątrz elementów do wymaganej temperatury. Im większy wsad w konkretnym piecu, tym wolniej elementy ogrzewają się. Wszystko jest jasne i raczej nie można tego procesu przyspieszyć. Wszelkie ustalenia muszą być uwzględnione w fazie projektowej, kiedy planowany jest przebieg procesu malowania i konieczny dla prawidłowego utwardzenia powłoki czas przebywania detali w piecu. Od tego momentu niewiele da się zrobić. Zwłaszcza, że piece służące do utwardzania powłok powinny być i zazwyczaj są projektami skończonymi. Nieprzewidującymi zmian czy rozbudowy. Tylko wtedy można skutecznie zapewnić ich najważniejszą funkcjonalność – równy rozkład temperatur w całym obszarze roboczym. Poza tym są duże, ciężkie, zabierają wiele miejsca w naszej malarni. Czasem tego miejsca nam brakuje. Jeżeli przegapiliśmy konieczny zapas wydajności naszego pieca, pozostaje nam koło ratunkowe w postaci oferty farb proszkowych o bardzo krótkim czasie i/lub obniżonej maksymalnie temperaturze utwardzania. Pomijając oczywiste oszczędności nakładu energetycznego, ta część rynku powłok ma również mniej przyjazną cechę. Farby szybciej reagujące, w niższej temperaturze są bardziej podatne na wszelkie błędy aplikacji i wymagają szczególnej uwagi podczas przechowywania. Niedoszacowanie koniecznej wielkości i mocy grzewczej pieców do utwardzania powłok w malarniach proszkowych jest nagminne. Przekłada się to na bardzo poważne problemy jakości uzyskiwanych powłok. Farba niedostatecznie usieciowana (wygrzana) jest krucha, łatwo się odspaja od podłoża, nie chroni pomalowanej powierzchni. Szczególnie jest to niebezpieczne, jeśli mamy w planach malowanie dwuwarstwowe czy nakładanie powłoki proszkowej, np. na stal cynkowaną ogniowo. Wtedy nawet drobne błędy utwardzania powodują duże kłopoty z trwałością wymalowania. Ogromna większość eksploatowanych obecnie rozwiązań do utwardzania farb proszkowych to piece konwekcyjne, wykorzystujące wymienniki ciepła i powietrze jako medium ogrzewające pomalowane elementy. Wprowadzanie nowych technologii, jak np. grzanie promiennikowe, może być czasem rozwiązaniem alternatywnym, czy wspomagającym piece konwencjonalne, lecz musi być dobrze rozpoznane i sprawdzone, jako przydatne dla konkretnej produkcji. Utwardzanie farb proszkowych jest operacją kończącą proces malowania proszkowego i ze względu na swój charakter nie toleruje kompromisów. W konstrukcji prawidłowych urządzeń dla tej operacji potrzebna jest dobra wiedza inżynierska i doświadczenie. Niezależnie od tego jak pięknie napylimy farbę proszkową, to w piecu tworzy się powłoka i tam możemy potwierdzić prawidłowe działanie naszej linii do malowania lub wszystko popsuć. Przede wszystkim pamiętajmy, że piece grzeją wewnątrz, a im są gorzej izolowane, tym bardziej na zewnątrz. Dobra izolacja to też poprawa mocy grzewczej przez ograniczenie strat, a dla bardzo wielu malarni to ludzkie warunki pracy obsługi, szczególnie w ciepłe miesiące letnie.
Komentarze (0)