Kilka wesołych, choć pouczających, historii z życia lakierni przemysłowych
Każdy z nas czasami popełnia pewne błędy, a niekiedy gafy. Błądzić jest rzeczą ludzką. Ważne jest natomiast, co my z takimi „wpadkami” robimy w przyszłości. Jak to ktoś kiedyś powiedział: „Człowiek uczy się na błędach”. To, jak najbardziej, prawda, ale wiele osób dodaje do tego: „Ale najlepiej uczyć się na błędach cudzych”. Przyznam, że coś w tym jest.
Ostatnie moje artykuły skupiały się raczej na efektywności, kosztach i generalnie „matematyce” związanej z ciekłym lakiernictwem przemysłowym. Dzisiaj postanowiłem natomiast Państwa nieco zabawić, a poprzez zabawę także – przynajmniej mam taką nadzieję – czegoś ciekawego nauczyć. Przedstawione poniżej sytuacje są autentyczne i myślę, że część z Państwa spotkała się przynajmniej z częścią z nich. Wyciągnijmy zatem wspólnie jakąś naukę z tych niekiedy naprawdę zabawnych historii.
Nieznana szerzej jednostka miary a problemy z lakierowaniem
Z opisaną sytuacją miałem okazję zapoznać się na samym początku mojej przygody z lakiernictwem przemysłowym. Jeden z naszych klientów zgłosił, że z dostarczaną przez nas farbą coś jest nie tak. Mianowicie zaczęły się robić spore zacieki na lakierowanych powierzchniach. My farby nie zmieniliśmy, zatem pierwsze z pytań, jakie trafiło do lakiernika, brzmiało: „Jaka jest lepkość mieszanki do natrysku?”. Oczywiście klient nie posiadał kubka DIN4, więc nawet nie miał jak tego sprawdzić. Zatem kolejne pytanie: „A ile dałeś rozcieńczalnika?”. I tu zaskoczenie, lakiernik odpowiada, że tyle co zawsze. A ile jest to „tyle co zawsze”? Odpowiedź: „No, trzy gule”. (???) I tutaj wielka pauza… Jakie znowu gule? Dopiero uczyłem się farb ciekłych, więc pomyślałem, że może ja nie znam takiej jednostki miary. Żeby nie wyjść na ignoranta, zaproponowałem wizytę. Przyjechałem do klienta (na szczęście nie było daleko) i proszę o pokazanie, jak rozcieńczają. Lakiernik wziął puszkę z rozcieńczalnikiem, przechylił ją trzykrotnie i powiedział: mamy trzy gule: gul, gul, gul… Więc już wszystko jasne. Niedokładne rozcieńczenie, zmiana temperatury otoczenia (w przeciągu kilku dni temperatura podniosła się o około 20 stopni) i tym samym zmiana temperatury dostarczanej farby wpłynęły na jej lepkość. W takiej sytuacji należy dokładnie kontrolować lepkość mieszanki przed aplikacją. Zredukowaliśmy ilość rozcieńczalnika i oczywiście wszystko wróciło do normy. A gule zapamiętam już do końca życia.
Listwa do proporcji nie zawsze się jednak sprawdza
Pokaz u klienta poszedł naprawdę super. Jakość zaakceptowana, tempo pracy szybsze niż dotychczas, cena atrakcyjna. Zaczynamy współpracę. Idzie pierwsza partia produktu. I od razy po dwóch dniach telefon z oburzeniem – co – mówiąc kolokwialnie – za g... nam sprzedaliście. To nie jest to samo, co na pokazie. Farba nie schnie tak, jak należy. Sprawdzamy dokumentację w naszej mieszalni, kontrolujemy proces przygotowania farby, listę produktów wysłanych do klienta. Wszystko się zgadza. Zatem kolejna interwencja w zakładzie. Przyjeżdżamy, sprawdzamy powłokę – rzeczywiście się nie utwardza tak, jak należy. Sprawdzamy towar, jaki trafił do klienta (farba, utwardzacz, rozcieńczalnik) – wszystko prawidłowo. Zatem pozostaje już tylko wywiad z lakiernikami. Jakiej proporcji użyliście? No, tak jak w karcie technicznej – 3:1. Zatem prawidłowo. Kolejne pytanie: „A jak odmierzacie proporcje”? „Robimy na listwę”. Zatem prosimy o zaprezentowanie procesu przygotowania mieszanki. Jedno spojrzenie i od razu wiedzieliśmy, o co chodzi. Listwy samej w sobie używano w miarę prawidłowo – problem stanowiły jednak pojemniki, w jakich ta farba była przygotowywana. Były to pojemniki stożkowe. Nie można używać listwy z proporcjami, jeśli pojemnik nie jest prosty, bo wtedy przecież te proporcje będą zachwiane, a my otrzymamy nieprawidłowe wartości. Kolejny problem szybko rozwiązany.
Komentarze (0)