- Inne tematyWĄTKÓW: 641
-
KIJ W MROWISKO czyli o myśleniu Kowalskiego krótka historia.ODSŁON: 6241
~ Gerard Przychodzeń Dodany: ponad rok temu
W naszych czasach bardzo dużo mówi się o jakości, o podnoszeniu poprzeczki przez odbiorców i przez producentów. Istnieją liczne stowarzyszenia, które niby mają stać na straży tej jakości i faktycznie, to dzięki nim zawdzięczamy takie piękne konstrukcje, które stoją nawet po kilkadziesiąt lat i nie wyglądają na nadgryzione „zębem czasu”. Rzeczywistości jest jednak o wiele gorsza. Wręcz przerażająca. Siedząc sobie wygodnie w fotelu i czytając kolejny numer Lakiernictwa Przemysłowego nagle coś we mnie zaiskrzyło. Czytam i czytam o jakości, przeglądam kolejne strony z bardzo mądrymi artykułami, przepełnionymi coraz to nowszymi zdobyczami technologii. Widzę jak znany producent aplikacji lakierniczych chwali się, że w swoje badania włożył miliony euro, jak znana postać branży farb proszkowych opowiada o zasługach stowarzyszenia Qualicoat. Setki, tysiące słów o jakości. I nagle w tym wszystkim rozglądam się dookoła. Patrzę za okno. Widzę skorodowane barierki od mojego balkonu. Niby nic. Ale ja się do tego budynku wprowadziłem dwa lata temu. Patrzę na moje piękne meble, od znanego producenta, który nieustająco pragnie mi wmówić wysoką jakość swoich wyrobów. Co widzę ? Ano farba się łuszczy i odpada. Zapewne przysłowiowy Pan Heniek z produkcji, w natłoku gonitwy za jakością, zapomniał o przygotowaniu powierzchni. Wychodzę z domu. Zaraz za progiem wita mnie cudowny świat brązowych barw. Zardzewiałych autobusów, pięknych efektów specjalnych rodem z horroru inżyniera p.t. poczerniałe na skutek utleniania zawartych w farbie cząstek aluminium filary dachów stacji benzynowych (mika jest dla Pana Kowalskiego przecież za droga). Ile jeszcze ?! Ile jeszcze pytam się, będziemy sobie opowiadać bajki o jakości w naszym cudownym kraju, jak jeden polak tylko patrzy jak oszukać drugiego. W czasie moich podróży handlowych, wielokrotnie trafiałem do firm, które miały certyfikaty, działy kontroli jakości, dużo, bardzo dużo mądrych panów przemawiało do mnie tonem mentora, że przecież Oni dbają o jakość. Tylko jakoś po tym wszystkim i tak rozmowa sprowadzała się do ceny. Cena, cena, cena !!! Potem taki Pan po cichu poklepywał mnie po ramieniu i mówił „Wie Pan, my przecież dajemy tylko rok gwarancji, tak naprawdę co się stanie później to nas kompletnie nie obchodzi”. I tutaj następował szok. Nie po to przecież mnie szkolono, żebym miał jedyny argument p.t. cena. Po co mówimy o jakości, o wydajności, o odporności na warunki atmosferyczne, a tu przychodzi Pan Henio i mówi mi, że to wszystko na nic, bo i tak kupi taniej i tak. I w tym momencie protestuję !!! Nie jako handlowiec, który oczywiście (nie ma co ukrywać) chciałby jak najkorzystniej sprzedać swoje produkty, ale jako konsument ! Mam dość otaczającej mnie taniochy ! Mam dość rdzewiejących barierek, poręczy i co najważniejsze, mam dość akceptacji tego zjawiska (barierki, moi sąsiedzi grzecznie pomalowali sobie sami od nowa, znanym, tanim i cenionym systemem prosto na rdzę, o zgrozo !) ! Czas skończyć się oszukiwać. Poza 20 procentami doskonałych firm, które mają kontrolę jakości (najczęściej wymuszoną z zewnątrz), reszta po prostu odwala robotę. Kupuje się co się da i gdzie się da, łącznie z tzw. Odpadem po cyklonie. Przecież klient i tak nie piśnie, bo pomyśli, że tak ma być. Jeśli jako handlowcy nie możemy z tym nic zrobić to zróbmy jako klienci. Wysyłajmy reklamacje, piszmy listy, może nawet zróbmy czarną listę. W każdym razie tylko w nas jest ta siła. Ogromny ukłon w stronę piszących tu ludzi. To dzięki Wam można się dowiedzieć tylu ciekawych rzeczy i poznać nowe technologie. Niestety powiedzmy sobie szczerze, 80 % czytelników, szefów lakierni, technologów nie ma nawet komputera na biurku. Nie wiedzą co to jest rozkład granulometryczny farby, pojęcie „płynięcia farby” i grubości vs wydajność to dla niech czarna magia rodem z powieści Stephena Kinga. Dla nich liczy się tylko jeden termin. Cena ! Im niższa tym lepiej. Oczywiście wszystko to pod szyldem QUALITY przez duże Q. Z aplikacją pamiętającą początki lakierowania proszkowego. Z przemysłowymi poliestrami bez certyfikatów idącymi na fasady budynków łącznie. Brawo Panowie ! Kończę swój wzburzony list takim wnioskiem. Może faktycznie Polska to biedny kraj, może nie stać nas na jakość, ale brońmy jakości Panowie. Mówmy tym ludziom, że najwyższy czas zmienić sprzęt, zmienić farbę, iść do przodu. Jeśli tego nie zrobimy to zginiemy natłoku „tandety i lipy”. Patrzmy na to od naszej strony, bo jeśli tego nie zrobimy, to będziemy po roku malować sami swoje domy farbami, a producenci dalej będą zbijać miliony na naszym lenistwie. Pozdrawiam wszystkich czytelników Lakiernictwa Przemysłowego, Gerard Przychodzeń PPH PROMAL (generalny przedstawiciel FLANDERS POWDER I PPG BELLARIA).
-
~ ktos 2 ponad rok temu hmm, niezła refleksja. W sumie to chyba każdy to widzi tylko nie kazdy sie zastanwai nad takimi szczegółami. Jedno jest pewne ten tekst tego nie zmieni, ale moze bedzie poczatkiem czegos duzego. Prawda jest atka ze zdazaja sie tacy producenci na całym swiecie, nie można sobie pozwalać na wciskanie kitu i tzw. bublaoceń komentarz zgłoś do moderacji
-
~ Rag 1 ponad rok temu masz rację kolego, tylko że każdy szef lakierni taki jak np. ja, który nie pracuje na własny rachunek i masz szefa dla którego CENA jest jedynym kryterium może albo się dostosowac i walić tandetę albo postwić się i spróbować coś zmienić. Ja to właśnie zrobiłem i teraz pakuję swoje rzeczy z biurka. Ukłon dla kolegi. Pozdrawiam czytelników.oceń komentarz zgłoś do moderacji