A spać - zgodnie z trzecim prawem antykorozji - powinni, gdyż ono, żartobliwie nazwane "prawem głównego mechanika" (LP 5/2011) mówi, iż służby techniczne - symbolizowane przez tę osobę - mają prawo spać spokojnie, bez ciągłego stresu: puści czy nie puści, a jeśli puści to kiedy? Inaczej - w omawianym prawie chodzi o uzyskanie takiej relacji między wykonawcą a użytkownikiem powłok, by pancerz ochronny skutecznie powstrzymywał korozję w dzień i w nocy oraz eliminował z praktyki stan niepewności eksploatacyjnej. Na pewno nie sprzyja temu wszechobecna dziś formuła: "Rodzaj powłok ochronnych dobierze ich wykonawca wyłoniony w drodze przetargu", przecząca zarówno technice wymagającej projektowania wykładzin równocześnie z projektowaniem podłoża, jak i ekonomii z prymatem jednorazowego "minimum cenowego" nad prawidłowym wyborem ceny w oparciu o wydatek bieżący oraz nakłady przyszłych okresów. Tym samym antykorozja realizowana w schemacie "przetarg - najniższa cena" staje się wyścigiem z przykrymi skutkami wraz z późniejszą bezsennością uczestników włącznie. I pół biedy gdy sprawa kończy się na bezsenności a nie jej skutkach, albowiem pojawiające się w ślad za nią zmęczenie oznacza prostą drogę do wypadkowości, o czym mówi czwarte prawo antykorozji "bezpieczeństwa nigdy za dużo" (LP 6/2011).
Ustawiczna wina wykonawcy - będąca treścią piątego prawa antykorozji (LP 2/2012) - jest szczególnym utrapieniem dla przedstawicieli tego specyficznego zawodu i rozciąga się na wszystkie fazy ich działalności. Nigdzie chyba nie ma tak łatwego wskazywania winnych i ferowania wyroków. Tylko nieliczne przypadki uszkodzeń powłok są poddawane głębszej analizie przyczynowej a od odpowiedzialności zwalnia dopiero "150-proc. oczywistość", ale już nie kamień zrzucony z mostu na wyłożoną szklistym materiałem cysternę czy wyżarcie wymurówki przez fluorowodór wprowadzony do aparatury z okazjonalnie zakupionego surowca. Na ogół i z marszu pada werdykt: Winien wykonawca!, z lakonicznym uzasadnieniem: Gdyby było dobrze zrobione, to by nie zardzewiało! Ta paradoksalna sytuacja, obserwowana we wszystkich dziedzinach antykorozji przemysłowej wymusza bardziej szczegółowe podejście malarzy, gumiarzy, laminatorów czy ceramików do treści zawieranych umów handlowych i wynikających z nich zakresów odpowiedzialności własnej. Bez tego wciąż działające piąte prawo: "zawsze winien wykonawca" będzie owocowało skutkami równymi bazarowemu kontraktowi: "kto bierze pieniądze, ten odpowiada za towar" z uznaniem strat i bez możliwości odwołania się do jakiekolwiek instancji wyższej.
Komentarze (0)