• Reklama
    A1 - kabe

Szukaj

    ReklamaB1 - EcoLine 04.2021-12.2025 Bogumiła

    Artykuły branżowe

    Wydanie nr: 4(66)/2010

    Artykuły branżowe

    Antykorozja

    ponad rok temu  01.07.2010, ~ Administrator,   Czas czytania 7 minut

    Strona 3 z 3


    Szczególne niebezpieczeństwo stwarza sposób oszczędzania polegający na kompensowaniu wysokich kosztów materiałowych tanią, wręcz niekwalifikowaną robocizną. Pojawia się on szczególnie wyraźnie w transakcjach z rozdzieleniem „zakupów” od „wykonawstwa”, gdzie oszczędzającym „z przymusu i z własnej woli” staje się kupujący, zastępujący kalkulację „cena = materiały + robocizna + zysk” rachunkiem „cena = materiały + robocizna”. W dzisiejszych realiach handlowych koszt materiałów jest w zasadzie pozycją sztywną. Pomijając przypadki skrajne, preparaty do ochrony „lekkiej i ciężkiej” mają porównywalne i ogólnie wysokie ceny. Ważne i to, że dobrych materiałów dziś nie brakuje. Dodatkowo, poprzez silne wsparcie marketingowe oraz agresywną reklamę, jawią się one jako „superdoskonałe” o własnościach tak wysokich, że w powszechnym odczuciu działają „same przez się” i nie wymagają szczególnych, dodatkowych zabiegów. Jednocześnie z pola widzenia znika podstawowy dla antykorozji wymóg, by każdy materiał ochronny - a tym bardziej „dobry” - był dobrze zaaplikowany. I ta oczywista prawda – co mocno podkreślić trzeba – jest w wielu przypadkach całkowicie lekceważona, szczególnie tam, gdzie relacja kosztów „materiał – robocizna” jest zdominowana przez tę pierwszą pozycję. Tym samym poszukiwania oszczędności przenoszą się na „wykonawstwo” z założeniem, że laminat czy gumę każdy przykleić może. Złudzie „oszczędności” ulegają nie tylko bezpośredni użytkownicy urządzeń szukający rozwiązań doraźnych. Praktyka pokazuje, że sytuacje „my oferujemy materiał i nadzorcę a wy siłę roboczą” są dziś dość często spotykane a efekty ekonomiczne takich rozwiązań są najczęściej odwrotnie proporcjonalne do wielkości zadań kontraktowych. Oczekiwane oszczędności przekształcają się w straty mierzone nakładami na powtórne i już „nieoszczędne” wykonawstwo oraz wartością utraconej produkcji.


    Reklama
    ŚT - Targi Kielce 13.11-28.03 Julian
    Przykłady można mnożyć, szczególnie w odniesieniu do kontraktów zawieranych na tzw. rynkach wschodzących i perspektywicznych. Bezpośredni udział w zadaniach realizowanych „pod klucz” jest tam, ze względów oszczędnościowych, praktycznie niemożliwy. Konfrontacja stawki 35 euro za godzinę robocizny obcej w systemie „pod klucz” i 5 euro za godzinę przy robociźnie własnej bezdyskusyjnie sprzyja decyzjom o samodzielnym wykonawstwie, w najlepszym przypadku realizowanym pod nadzorem „zakupionego wraz z materiałami” instruktora technicznego. Niestety, wynik rozwiązania „wy materiały – my robocizna” najczęściej jest taki, jak na załączonym zdjęciu. W tym przypadku do ochrony bardzo trudnego i odpowiedzialnego aparatu chemicznego zakupiono około 1200 mkw. drogiej gumy i zaaplikowano ją sposobem gospodarczym. Zaaplikowano bez zwracania uwagi na parametry technologiczne (głęboka próżnia i wysoka temperatura) oraz znaczenie produkcyjne urządzenia (wydajność 3300 ton produktu na dobę). Wysokie koszty zakupów materiałowych zrekompensowano oszczędnością na wykonawstwie, realizując je siłami doraźnie skompletowanej i nieposiadającej wymaganych kwalifikacji brygady. Skutek oczywisty, po inspekcji niezależnego inspektora decyzja musiała być jedna – wykładzinę usunąć, od nowa przygotować podłoże i wykonać ponowne gumowanie zgodnie z wymaganiami dla tego typu powłok oraz warunków eksploatacji. W sumie wyszło przynajmniej trzy razy drożej, czyli zgodnie z „prawem potrójnego kosztu”. I niestety, nie jest to jedyny dowód słuszności omówionego prawa, działającego w branży antykorozyjnej pod każdą szerokością geograficzną.


    Tadeusz Święcki



    Komentarze (0)

    dodaj komentarz
    Aby dodać komentarz musisz podać wynik
      Nie ma jeszcze komentarzy...