• ReklamaA1 - silpol v2

Szukaj

    Reklama
    B1 - emptmeyer 28.05-31.12 Julian

    Przygotowanie Powierzchni

    Wydanie nr: 1(135)/2022

    Artykuły branżowe

    Przygotowanie Powierzchni

    ponad rok temu  25.02.2022, ~ Administrator,   Czas czytania 2 minuty

    „Tor doświadczalny” w starym akwarium: tutaj umieszczona jest kamera, która automatycznie robi zdjęcie co dwie godziny. Zdjęcia są następnie kompilowane w film poklatkowy.

    „Tor doświadczalny” w starym akwarium: tutaj umieszczona jest kamera, która automatycznie robi zdjęcie co dwie godziny. Zdjęcia są następnie kompilowane w film poklatkowy.

    Strona 1 z 2

    Austriacki koncern Voestalpine opatentował ultradźwiękowy test mgły solnej

    Zwoje i blachy wykonane ze stali należy dokładnie zabezpieczyć antykorozyjnie już przed samą wysyłką. Voestalpine, koncern technologiczno-stalowy z Górnej Austrii (kraj związkowy w północnej Austrii), opracował w ciągu ostatnich kilku lat nowe, szybkie testy korozyjne w celach badawczych oraz zapewnienia jakości blach stalowych.

    Korozja, czy też ochrona antykorozyjna, to ważna kwestia dla koncernu Voestalpine. – Korozja jest jak choroba, o której się nie mówi. Można ją tylko opóźnić, ale nie można jej zapobiec – stwierdza dr Karl-Heinz Stellenberger, który w Voestalpine jest odpowiedzialny za ochronę przed korozją i powłoki cienkowarstwowe.
    W celu sprawdzenia jakości oraz niezawodności powłok organicznych i metalicznych firma przeprowadzała regularne testy mgły solnej zgodnie z normą DIN EN ISO 9227 z zastosowaniem paneli testowych. Urządzenia testujące działają przez 7 dni w tygodniu, 24 godziny na dobę i zawsze muszą pracować w taki sposób, by zapewnić odpowiednią jakość. – Określona struktura mgły korozyjnej jest trudna do uzyskania – wyjaśnia ekspert od korozji. – Zawsze występują problemy z zatykaniem się dysz i w związku z tym mgła nie może się z nich wydostać, a wynik testu jest zafałszowany. Wielkość kropli również trudno jest dostosować. 

    Reklama
    ŚT - Targi Kielce 13.11-28.03 Julian
    Poza normalnymi godzinami pracy zespół dr. Stellnbergera nie miał możliwości monitorowania, czy test działa prawidłowo; niemożliwe było też wykonywanie dokumentacji fotograficznej w komorze badawczej. 
    – Jak dotąd nie było możliwe zaobserwowanie postępu korozji in situ podczas testu korozyjnego – mówi dr Stellnberger.
    Pewnego dnia podczas lunchu w stołówce zespół zastanawiał się nad ewentualnym zastosowaniem starego akwarium, które stało puste przez długi czas – jego mieszkańcy już dawno pożegnali się z tym światem. 

    Akwarium jako „tor doświadczalny” 

    To, co początkowo było przedmiotem żartów podczas lunchu, szybko nabrało realnych kształtów: zespół szybko zdecydował, aby ustawić w akwarium panele testowe i zraszać je przez kilka dni pięcioprocentowym roztworem chlorku sodu za pomocą standardowego rozpylacza ultradźwiękowego (takiego, jaki często bywa używany w domach prywatnych). Przed akwarium ustawiono aparat fotograficzny, który automatycznie robił zdjęcie co dwie godziny. 

    Zdjęcia były następnie kompilowane w film poklatkowy. Zespół Voestalpine miał przez cały czas wgląd w to, co dzieje się w komorze oraz w proces początkowej lub postępującej korozji, i mógł w razie potrzeby interweniować. Eksperci od powierzchni już dawno opatentowali tę metodę i przekazali patent firmie Erichsen, dzięki czemu test ten może być stosowany przez wszystkie zainteresowane laboratoria badań korozyjnych w sposób zapewniający jakość.

    Komentarze (0)

    dodaj komentarz
    Aby dodać komentarz musisz podać wynik
      Nie ma jeszcze komentarzy...