Robot w lakierni: od samochodów po armaturę łazienkową
Choć największym odbiorcą robotów lakierniczych pozostaje niezmiennie sektor automotive, postępująca miniaturyzacja i towarzyszący jej spadek cen jednostek robotycznych sprawiają, że z ich zalet coraz częściej korzystają także inne gałęzie przemysłu, w tym sektor MŚP. A zalet tych jest całe mnóstwo – poczynając od wysokiej dokładności i powtarzalności lakierowania, a na redukcji kosztów personalnych kończąc.
Choć pierwsze roboty lakiernicze pojawiły się na rynku już w latach 80. XX wieku, początkowo wzbudziły zainteresowanie tylko wąskiej grupy największych firm z sektora motoryzacyjnego. Duże, ciężkie, hydraulicznie napędzane jednostki były nie tylko drogie, ale także stosunkowo mało precyzyjne: nakładane przez nie powłoki były miejscami niejednolite, a ich grubość niekiedy znacznie odbiegała od wartości zadanej. Mimo tych wad popyt na nie był jednak całkiem spory. Co więcej, producenci pojazdów zaczęli eksperymentować z własnymi patentami, takimi jak słynny robot wyposażony w dodatkową dłoń do otwierania i zamykania drzwi samochodu opatentowany w 1985 r. przez Mazdę.
Tak duże zainteresowanie nową technologią świadczy o tym, że już wówczas istniała silna potrzeba znalezienia alternatywy dla trudnego i niebezpiecznego lakierowania ręcznego, które narażało lakierników na długotrwałą ekspozycję na lotne związki organiczne wywołujące nowotwory i przewlekłe choroby płuc. Wyniki badań nad wpływem tzw. VOC (ang. Volatile Organic Compounds) na zdrowie człowieka skłoniły zresztą Unię Europejską do wydania w 2004 r. Dyrektywy 2004/42/CE ograniczającej użycie VOC i wprowadzającej rygorystyczne zasady obchodzenia się z tymi związkami.
Zanim jednak to nastąpiło, zmuszając lakiernie do zmiany procedur działania, rynek robotów lakierniczych przeszedł kilka istotnych zmian. Pierwszą, najdonioślejszą była rezygnacja z siłowników hydraulicznych na rzecz napędów elektrycznych, co nie tylko ograniczyło ciężar własny jednostek, ale przede wszystkim wpłynęło pozytywnie na precyzję i powtarzalność ich ruchów. Doprowadziło to do wzrostu popytu na roboty lakiernicze, a w konsekwencji do zwiększenia wolumenu produkcji tych jednostek i towarzyszącego im spadku cen. Już samo to poprawiło dostępność robotów, otwierając ten rynek także dla średniej wielkości przedsiębiorstw lakierniczych. Producenci nie zamierzali jednak na tym poprzestać: dysponując coraz większymi zasobami i potencjałem badawczo-rozwojowym, zaczęli masowo dywersyfikować swój asortyment, wprowadzając do oferty także mniejsze i lżejsze jednostki przeznaczone do malowania i lakierowania niewielkich gabarytowo detali. A gdy dodatkowo wyposażyli je w systemy wizyjne i zaawansowane układy sterowania, roboty lakiernicze zaczęły szturmem zdobywać także inne branże, takie jak sektor meblowy, AGD czy przemysł medyczny.Robot lakierniczy, czyli co?
Komentarze (0)