– Rzeczywiście jako nowo powołany prezes deklarowałem podwojenie liczby członków. To nie nastąpiło, niemniej przez ponad dwa i pół roku liczba członków powiększyła się o 44 podmioty gospodarcze, czyli można powiedzieć, że w tym trudnym czasie, od ponad roku w dobie pandemii COVID-19, osiągnęliśmy dobry wynik. Niestety, w tym czasie ubyło 28 członków z różnych przyczyn – m.in. ograniczania kosztów, wypadnięcia z rynku ze względu na silną konkurencję czy po prostu bankructwa. Trzeba jednak przyznać, że PIKS cieszy się dużym uznaniem firm w niej zrzeszonych i zainteresowaniem potencjalnych członków.
Nastąpiło znaczące ożywienie współdziałania firm członkowskich z izbą, ich gremia kierownicze uczestniczyły licznie w imprezach przez nią organizowanych. Ze sporym zainteresowaniem spotkał się program „Buduj ze stali”, w którym biorą udział liczni przedstawiciele menedżmentu firm. Mamy częsty i bezpośredni kontakt z firmami, które zwracają się do nas z rozmaitymi problemami, rozmawiamy o tym, co nas czeka, co należy robić, jak inspirować działania PIKS.
– Ogólnogospodarczy i branżowy samorząd lobbuje na rzecz swych członków, opiniuje projekty aktów prawnych wobec władz państwowych. Czy te działania są uwzględniane przez decydentów w finalnej ich postaci czy kolejnej nowelizacji (mam na myśli np. Prawo zamówień publicznych czy Prawo budowlane)? W imieniu PIKS 31 marca 2020 r., czyli na początku lockdownu, skierował Pan pismo (wystąpienie) do prezesa Rady Ministrów i ówczesnej minister rozwoju zawierające 30 postulatów w sprawie przeciwdziałania skutkom epidemii COVID-19. Jaki był efekt tego przedsięwzięcia?
– Nasz głos w coraz większym stopniu jest wysłuchiwany przez decydentów. Oba te akty prawne nadal nie spełniają w pełni naszych oczekiwań, wymagają kolejnych zmian. Odnośnie kwestii zamówień publicznych, czyli przetargów – to skomplikowane zagadnienie. Spójrzmy w tym kontekście na nagły, bardzo wysoki wzrost cen stali, od grudnia ub.r. do kwietnia br. sięgający w zależności od jej rodzaju od 60 do 100%. Wiele firm ma zawarte kontrakty rok czy pół roku wcześniej w oparciu o stare ceny z 2020 r. Połowa wartości kontraktów może być rewaloryzowana w tej sytuacji o 3–5% (poziom inflacji). To zupełnie niedopuszczalne. My, jako wytwórcy konstrukcji stalowych, mamy z tym wielki problem, nie wszyscy inwestorzy (generalni wykonawcy, zamawiający) chcą szukać z nami porozumienia; jedni chcą część kosztów wytwórczych zrekompensować, inni zdecydowanie nie. Surowiec stanowi 50% kosztu finalnej produkcji. Rozmawiam z członkami izby, co mamy zrobić w tej materii, prawo takie jest jakie jest, ono nie chroni producentów przed horrendalną zwyżką cen, w naszym przypadku wyrobów hutniczych. Przykład: w listopadzie ub.r. blachę kupowaliśmy płacąc 2200 zł za tonę, a obecnie kosztuje 4–4,5 tysiąca. I jeszcze są problemy z jej dostępnością. Kontrakty mamy z 2020 roku, rok bieżący przynosi nam wiele niemiłych niespodzianek. Wiele firm nie przeżyje zaistniałej sytuacji.
Komentarze (0)