Fot. 1. „Pocenie się” farby na opisanych wieżach
Przypadek VI – zaufanie
Opisana sytuacja wydarzyła się w firmie, gdzie malarnia podlegała pani, którą dobrze znałem ze spotkań i konferencji branżowych. Uważałem ją za fachowca. Mimo dość długiej znajomości, wiele lat zajęło mi przekonanie jej, żeby wypróbowała farby firmy, dla której pracowałem. Wspomniany zakład produkował suwnice, które standardowo malowano dwuwarstwowym zestawem farb alkidowych. Stosowano farby o stosunkowo niskiej zawartości objętościowej części stałych, na dodatek dość drogie. Do prób zaproponowałem również zestaw farb alkidowych, jednak o wyższej zawartości części stałych, przez co bardziej wydajnych i znacznie tańszych w przeliczeniu na metr kwadratowy, przy tej samej grubości powłoki.
Do prób przygotowano zestaw blach, które w naszej obecności miały w celach porównawczych być pomalowane zestawem farb stosowanych dotychczas i identyczny zestaw blach do pomalowania zaproponowanymi przez nas farbami. Do malowania używano tam dość potężnej, jak na stosowane farby, pompy jednego ze znanych producentów o przełożeniu 1:75 i dużej wydajności. Zapytałem oczywiście, czy maszyna jest czysta, moja znajoma zapewniła mnie, że się do prób przygotowano i w związku z tym sprzęt dokładnie sprawdzono.
Pokazałem obecnym, gdzie jest drugi filtr i zażądałem jego odkręcenia. Dość długo trzeba ich było przekonywać do tej czynności, ale wreszcie się udało. Filtr był tak zabity (fot. 5), że sporo czasu zajęło jego wyjęcie i oczyszczenie. Po oczyszczeniu okazało się, że jest uszkodzony. Już nie pamiętam, skąd udało się zdobyć w dość krótkim czasie nowy filtr. Po wymianie malowanie przebiegło wręcz idealnie. Problem pojawił się, kiedy maszynę ponownie zalano farbą stosowaną do tej pory. Miała zbyt niską lepkość jak na tak potężną pompę i żeby dało się poprawnie tą farbą malować przy sprawnych, niezatkanych filtrach, trzeba było zmienić dyszę z 0,011" na 0,009" czy nawet 0,007" oraz filtry na znacznie gęstsze od stosowanych do tej pory. W efekcie moja znajoma była bardzo niezadowolona z przeprowadzonych prób. Myślę, że poczuła się trochę urażona tym, że pokazały one zaniedbania w malarni, przynajmniej jeśli chodzi o wiedzę i dbałość o sprzęt. Uznała też, że zaburzyłem istniejący proces malowania, który od lat przebiegał bez większych problemów.
Komentarze (0)